Newsy |
Otwarcie Klubu Dziennikarza, które miało miejsce 25. lutego 2016 r. przeszło już do historii. Szkoda, że musieliśmy czekać na to tak długo, bo już w pierwsze dni po otwarciu zaczęło tętnić w nim życiem zarówno kulturalnym jak i towarzyskim.
W czwartek 3. marca aż dwa wydarzenia skupiły w Klubie niemałą ilość uczestników.
Jednym z nich był wernisaż Elżbiety Reimann. Autorka wystawy zaprezentowała zdjęcia ze swego pobytu w Tanzanii, gdzie spędziła trzy miesiące jako wolontariuszka wśród dzieci dotkniętych chorobą AIDS w Domu Dziecka prowadzonym przez siostry Urszulanki.
Na podkreślenie zasługuje fakt, iż pomimo tego ze w oczach każdego kto poznał historię jej wolontariatu, wzbudzającą najwyższy wyraz szacunku dla tego rodzaju decyzji o swoim powołaniu, sama autorka zdjęć zupełnie inaczej rozłożyła ich akcenty, unikając ukazywania swojej roli, na rzecz tego co zawarła w tytule wystawy: Pejzaże Tanzanii.
Podzieliła je na trzy części:
- Zycie codzienne Tanzanii
- Dzieci
- Natura
Dzięki temu oglądanie zdjęć stanowiło wartość poznawczą, a świadomość okoliczności w jakich zostały poczynione, intrygowała w sposób szczególny.
Szkoda tylko, że podświetlenie ekspozycji nie może zasłużyć na równie wysoką ocenę, bo nie tylko że jej nie eksponowało, ale wręcz utrudniało dobry odbiór, a szkoda.
Nie wiedząc komu dedykować tę uwagę, polecam ją Właścicielom CAFE CLUB AB OVO, bo znam już Ich troskę o jakość wszystkiego, co w obszarze Klubu się odbywa.
Natomiast wzbogacenie wernisażu muzyką gitarową w w wykonaniu Kasi Mizerny, było na pewno dobrym pomysłem.
Drugim sympatycznym wydarzeniem był występ prawnika i dziennikarza, Waldemara Klebana. Waldemar - bo taki właśnie przyjął pseudonim sceniczny, jest również muzykiem oraz wokalistą i w tej właśnie roli wystąpił tego wieczoru.
Znakomicie wciągnął uczestników w świat muzycznych wspomnień, dostosowując się repertuarem do większości uczestników, którzy doskonale pamiętają wykonywane przez niego covery z repertuaru Czerwonych Gitar, Lombardu, Ryszarda Rynkowskiego, czy Krzysztofa Krawczyka. Nie zapomniał jednak uhonorować młodszą część słuchaczy jego koncertu, trafiając repertuarowo również w ich gusty.
To były naprawdę wspaniałe klimaty muzyczne, a i odrobina humoru, do której zaprosił publiczność, spowodowały że - mówiąc kolokwialnie - było nam naprawdę fajnie...
Honory gospodarza czynił oczywiście niezrównany Krzysztof Wodniczak, któremu nie tylko za to dziękujemy, ale wręcz prosimy:
Krzysiu, nie ustawaj, bo dużo dobra dla dziennikarskiej Braci czynisz...
Ryszard Bączkowski
Autor zdjęć: Hieronim Dymalski